-
Wilczarze Irlandzkie zobaczyliśmy
po raz pierwszy na psiej wystawie w Warszawie, lat temu,
wydaje się, 1000. Widziałem je z daleka i zastanawiałem:
podejść, nie podejść. Wielkie były okropnie, szare, na oko
co najmniej cokolwiek dzikie i ... przepiękne. Podszedłem
tylko częściowo, bo jakoś śmiałości do nich nie miałem.
Nie mniej obraz mi w pamięci pozostał. Co jakiś czas oglądałem
zdjęcia w “psich atlasach” i podjąłem decyzję,
że następnym razem choć dotknę... Następny raz przytrafił
się w roku 2005 w Rydze. Odbywała się tam wystawa... kotów,
ale w hali obok także psów (a dalej świnek morskich, chomików,
myszy, ptaków i wyścigi świnek wietnamskich). Znów zobaczyłem
zjawisko — olbrzymiego, niemal białego psa, którego
prowadziła subtelna blondynka. Kroczek po kroczku podszedłem,
zapytałem, dotknąłem. A następnie 2 dni przesiedziałem pod
stołem z olbrzymim łbem na kolanach. Isidor co i rusz nadstawiał
inny fragment imponującego ciała do głaskania, a we mnie
narastało przekonanie: kiedyś będziemy takiego mieli. Na
urzeczywistnienie musieliśmy czekać kolejne 5 lat, ale warto
było. Na początku marca 2010 zobaczyliśmy w sieci zdjęcia
irlandzkich “kurdupelków” w wieku 3 tygodni
— telefon, mail, telefon i w 2 dni później zaczął
się okres oczekiwania na szczeniaczka, który od 29 kwietnia
2010 mieszka z nami. To była Barad z Wichrowego Czuba. Nasz
pierwszy wilczarz spełnienie marzeń. Nasze marzenia jednak
nie oddały całości rzeczywistości. To tak wspaniała rasa,
że posiadanie tylko jednej wilczarki wołało o pomstę do
nieba. Aby zemsty nieba uniknąć zamieszkały z nami Sharon
(Wichrowe Zauroczenie) oraz Wrotka i Diana z hodowli Marchenmond.
Poznajcie bliżej nasze dziewczynki
|
|
|
Mówiąc o powstaniu rasy Wilczarzy można się oprzeć na wykopaliskach,
badaniach metodą węgla radioaktywnego C12, bardzo długich i najczęściej
doskonale niezrozumiałych wywodach zoo—archeologów. A do mnie
bardziej przemawiają irlandzkie mity, sagi i opowieści ludowe, które
nim zostały spisane miały długą tradycję ustnego przekazu. Wśród nich
znajdziemy opowieści o Thuata de Danann — rasie herosów boskiego
pochodzenia, pięknych, wysokich, postawnych, rudowłosych, gładkoskórych,
silnych i arystokratycznych. Towarzyszyły im psy słynące z wielkiego
rozmiaru, piękna, siły, odwagi i lojalności w stosunku do swoich panów.
Były używane do łowów na grubego zwierza — dzika, wilka i jelenia.
Brały również udział w bitwach, przyuczone do ściągania ludzi z końskich
grzbietów lub wozów. I czyż nie jest to wizja piękniejsza od okazów
muzealnych? Według ludzi znacznie ode mnie mądrzejszych ta wizja pochodzi
z czasów na długo przed Celtami (tak wiem, mnie też wilczarze kojarzyły
się z Celtami, druidami itd.) i nawet ma poparcie archeologów, którzy
szczycą się znaleziskami z VII—VIII wieku p.n.e. Ponoć psy te
były tak sławne, że znano ja w każdym zakątku antycznego świata. Mówi
się że najpierw dotarły do Grecji i stamtąd rozprzestrzeniły się w całym
basenie Morza Egejskiego. W Rzymie były bardzo cenione z powodu wielkiego
rozmiaru, piękna i zdolności myśliwskich (pierwsze pisemne świadectwo
istnienia tych psów to notatki rzymskiego konsula z 391 roku naszej
ery. Wówczas to Setanta nadał im nazwę "Cu—Chulainn"
tj. Pies z Culan). Były nie tylko sławne ale i niezwykle cenne uważano
je za iście królewski dar, więc były wysyłane najpierw do rzymskich
konsuli, później królów, cesarzy, ambasadorów, książąt i szlachty. Wielka
sława ma także wielką cenę, popularne na całym kontynencie psy stały
się rzadkością w swej ojczyźnie, a Irlandia stanęła w obliczu wyginięcia
rasy. W 1652 r. Cromwell wydal nawet specjalne zarządzenie, zakazujące
eksportu chartów do zagranicznych krajów w obawie przed wzrostem pogłowia
wilków, ale gdy te zostały wytrzebione ilość chartów znowu spadła i
były one utrzymywane głównie jako symbol statusu społecznego. W końcowych
latach XIX wieku duży wilczarz został uznany za rasę wymarłą. Z mądrych
książek można wyczytać, że niekwestionowaną, główną rolę, w odtworzeniu
wilczarza irlandzkiego, odegrał kapitan George A. Graham. Do odtworzenia
rasy wykorzystał psy będące potomkami starych linii krzyżując je z psami
innych, dużych ras m.in. deerhound, dog niemiecki, borzoj oraz mastif
tybetański. Wysiłki hodowców zostały uwieńczone w roku 1886 opracowaniem
przez nich pierwszego wzorca rasy, natomiast Kennel Club uznał rasę
w roku 1925. W roku 1902 wilczarza irlandzkiego o imieniu Raja of Kidmal
uczyniono maskotką regimentu Gwardii Irlandzkiej. Status maskotki został
oficjalnie uznany w latach sześćdziesiątych i dziś pełniący tę funkcję
pies ma nawet oficjalny numer identyfikacji wojskowej.
|
W dzisiejszych czasach wilczarz jest przede
wszystkim psem do towarzystwa, choć jak sądzę wiele osób wolałoby powiedzieć
"reprezentacyjnym". Nie mniej czy dysponujemy pałacem z ogrodem
czy też mieszkaniem kwestia trzymania wilczarza w domu nie rodzi specjalnych
problemów, bowiem najczęściej wynikają one z ruchliwości psa a wilczarz
jest spokojny. Należy mu jednak stworzyć możliwość wybiegania się czy
to z innymi psami czy poprzez długie spacery, bieganie przy rowerze czy
też przy koniu. Konia nie mam, ale wiem że przy rowerze wilczarz radzi
sobie świetnie. Trzeba tylko pamiętać że wilczarz jest psem ciekawskim
i bardzo inteligentnym, a co za tym idzie łatwo go znudzić powtarzalnością
tras, więc sugerowane są częste zmiany "okoliczności przyrody"
w jakie go zabieramy. Dobrze też pamiętać że lepiej znosi chłody niż upały
i w bardzo gorące dni lepiej go nie forsować i dłuższe wycieczki zaplanować
o poranku lub wieczorem. Niezależnie czy nasz ulubieniec ma biegać za
koniem czy rowerem, należy pamiętać, że potrzebuje odpoczynków na trasie,
a sama trasa może sobie liczyć tylko parę kilometrów. Oczywiście, pies
który ma z nami biegać musi także dysponować właściwą kondycją fizyczną,
i mieć absolutnie zdrowy układ krążenia. Badania w tym zakresie są coraz
bardziej powszechne, a w wielu hodowlach stanowią normę. Wilczarz może
także mieszkać całorocznie na dworze ale należy pamiętać, ze jest to stworzenie
towarzyskie i silnie związane emocjonalnie ze swoją rodziną, więc należy
zapewnić mu stały kontakt z jej członkami. Co do kwestii stróżowania zdanie
są mocno podzielone. Jedni uważają że wilczarz instynktownie będzie bronił
domu inni, że radośnie powita intruza uważając go za szalenie interesujący
akcent rozrywkowy. Nie mniej obecność wilczarza w ogródku nie specjalnie
skłania nieproszonych gości do eksperymentów, a to też się liczy i często
w zupełności wystarcza.
Wilczarz jest najinteligentniejszym psem z jakim miałem szczęście się
spotkać, z chęcią uczy się nowych komend i zasad posłuszeństwa w zasadzie
sam z siebie jakby dla sprawienia przyjemności swojemu opiekunowi, acz
stosowanie ćwiczeń przypominających co jakiś czas, jest mile widziane.
Lubią podróżować, są bardzo grzeczne w samochodzie i ponoć cierpliwie
też znoszą trudy podroży pociągiem. Świetnie radzą sobie w towarzystwie
innych zwierząt domowymi (jesteśmy tego świetnym przykładem) oraz dzieci
— jednym i drugim okazując wiele cierpliwości, a w stosunku do dzieci
są wręcz opiekuńcze.
|
Każdy, kto zamierza sprawić sobie wilczarza,
powinien się nad tym głęboko zastanowić, rozważyć miejsce zamieszkania,
czas jakim dysponuje oraz najbardziej drażliwe kwestie finansowe. Wilczarz
nie będzie czuł się za dobrze w środku betonowej metropolii bez możliwości
pobiegania po parku i zaspokajania swojej wrodzonej ciekawości. A jeśli
mamy dom z ogrodem to wilczarz i tak będzie potrzebował naszego towarzystwa
do zabawy. No i finanse — wilczarz to olbrzymi pies, który dla prawidłowego
rozwoju potrzebuje wartościowej karmy suchej lub mięsa, warzyw, owoców,
nabiału, a w okresie wzrostu i starości suplementów diety np. wzmacniających
stawy. Żywe zwierze to nie pluszak zawsze piękny i zdrowy jak każdy pies
wilczarz wymaga profilaktyki zdrowotnej i czasem opieki weterynaryjnej,
która nigdzie nie jest tania. Należy też pamiętać, że do wilczarza starość
przychodzi szybciej niż do psów mniejszych ras. Jak wszystkie psie giganty,
wilczarz rzadko dożywa 10 lat, choć znam osobiście 12—letnią sunię
należy uznać ją za wyjątek nie zasadę. |